Włóczka, bawełna, szydełkowanie czy haft niekoniecznie są pierwszymi materiałami i technikami, które przychodzą nam do głowy, kiedy myślimy o tworzeniu sztuki. Zastanawiam się, dlaczego tak jest?
???
Tkaniny towarzyszą nam przecież w codziennym życiu i jako medium mają wielowiekową tradycję. Mimo to, w kanonie historii sztuki tkanina pojawia się głównie w kontekście sztuki rękodzielniczej, a nie tzw. „sztuki wysokiej”. Z kolei wielowymiarowa tradycja polskiej tkaniny artystycznej często sprowadzana jest do jednej tylko postaci Magdaleny Abakanowicz.
Rozwijająca się na uboczu polska szkoła tkaniny artystycznej pokazuje, że tkanina jest medium „przesiąkniętym” przekazem ideologicznym. Wraz z innymi gatunkami uznawanymi za rzemieślnicze, ludowe lub typowo „kobiece”, tkanina była i do pewnego stopnia dalej jest ignorowana przez europejski, akademicki kanon sztuki.
Szczęśliwie, dzięki organizowanym w ostatnich latach wystawom, tkanina odzyskuje swoje miejsce na polskiej scenie artystycznej i w przestrzeni publicznej – na równi z malarstwem, grafiką czy rzeźbą.
???
„Falowiec” Julity Wójciak – jest precyzyjnym odwzorowaniem najdłuższego polskiego bloku mieszkalnego. Artystka wykorzystała do swojej długiej na 8 metrów rzeźby pastelową włóczkę oraz technikę, w której zazwyczaj wykonuje się ozdobne serwety na stół – szydełkowanie.
Ogromna „maszyna do mieszkania” (jakby o niej powiedział Le Corbusier), jaką jest gdański Falowiec, zyskała dzięki artystce miękką, bardziej ludzką formę.
Jeśli interesuje Cię tematyka – polecam wizytę w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi! A może macie jakieś piękne tkaniny we własnym domu – naścienny gobelin, ulubiony koc czy nawet samodzielnie wyhaftowany tamborek? 🙂
– ania
Julita Wójcik (ur. 1971)
„Falowiec”
2005–2006
Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki